dzień szósty - 8 grudnia 2014
Zapomniane górskie miasteczko




Kolejnego dnia wstajemy jeszcze przed wschodem słońca i idziemy na kamienistą plażę, by zrobić zdjęcia. Kemping jest otwierany dopiero o 8, więc przechodzimy przez płot, za co później otrzymamy małą reprymendę od strażnika. Jednak okazuje się, że warto było.







Po śniadaniu ruszamy w górę do miasteczka Ingenio, gdzie mamy przespać ostatnią noc i gdzie zostały nasze kartony. Przejeżdżając przez wioski widzimy ciekawe tablice typu "urbanisation osis". No tak,trochę zieleni wokół kilku domków... A poza tym pusta, sucha przestrzeń. Dla mnie oazę stanowią miejsca z dala od obszaru zurbanizowanego...



Mimo, że jest dopiero 10 rano, dostajemy klucze do pokoju, w związku z czym zostawiamy sakwy i na lekko ruszamy na ostatnią wycieczkę w góry do położonego na wysokości ok. 700 m n.p.m ładnego miasteczka Temisas. Po drodze mijamy ponownie miasteczko Aguimes, gdzie robimy ostatnie zakupy z myślą o drobnych pamiątkach dla najbliższych.




Za miasteczkiem, droga cały czas prowadzi pod górę, początkowo przez mało interesujący, jałowy krajobraz, ale wyżej robi się coraz ciekawiej.


Na zboczach rosną liczne opuncje. Z zaciekawieniem otwieramy jeden z czerwonych owoców. Teraz, po fakcie, możemy powiedzieć: lepiej tego unikać! Owoc opuncji posiada liczne, drobniutkie igiełki, które bezlitośnie wbijają się w skórę i bardzo ciężko jest je później usunąć.







Miasteczko Temisas przypomina nam trochę Tejedę. Nie ma tu jednak turystów. Na tarasie widokowym z przylegającym do niego uroczym kościółkiem, nie ma żywej duszy. Siadamy na ławeczkach w cieniu drzewek oliwkowych i podziwiamy widoki.















Jedziemy dalej, mamy jeszcze trochę czasu do zachodu słońca, więc chcemy sprawdzić, co jest za następną górą. I z takiej oto perspektywy widzimy miasteczko Temisas:



Mijamy jeszcze kilka delikatnych wzniesień. W końcu trafiamy na piękny widok doliny z miejscowością Santa Lucia.


W tym miejscu zawracamy. Czeka nas wspaniały, kilkunastokilometrowy zjazd. Wieczorem w naszym hotelu zamawiamy ostatnią paellę. Pycha!