Rano pogoda jest w miarę dobra, jak dla mnie jest niesamowicie ciepło jak na grudzień - 16 stopni. Słońce jest nieco przyćmione przez rozrzucone po
niebie chmury. Po śniadaniu dogadujemy się z właścicielem hotelu, aby przechował kartony, w których przyleciały nasze rowery. Tym razem rozmowa
odbywa się poprzez młodego pracownika, który zna trochę angielski, mimo to jest to droga przez mękę. Ale w końcu się udaje, wreszcie właściciel
kojarzy, że wrócimy tu za tydzień po pudła i aby przespać ostatnią noc. Ruszamy w drogę....
WIĘCEJ