Dzień szósty - miasteczko Bran - Braszów - 4 lipca 2014

Rano pogoda poprawia się, zza chmur wychodzi słońce. Nasze rzeczy w większości zdążyły wyschnąć. Dzisiejszy dzień zaczynamy od zwiedzania zamku Bran, wzniesionego ponad miasteczkiem na wysokiej skale. Zamek jest sprytnie wykorzystywany przez przemysł turystyczny, gdyż reklamowany jest jako rodowa siedziba Włada Palownika czyli Drakuli. Wokół zamku znajduje się wielki jarmark z pamiątkami. Można tu oczywiście kupić wizerunek Drakuli w niemal każdej postaci. Dzięki temu do zamku co rok przyjeżdża mnóstwo turystów.



Zamek został wzniesiony w średniowieczu, miał strzec przełęczy górskich i szlaków na trasie Siedmiogród-Wołoszczyzna m.in. przed Turkami. Od 1921 r. zamek stał się letnią rezydencją królowej Marii. Zamek ma bardzo ciekawa architekturę. Jest to warownia górska, składająca się z kilku rozbudowanych baszt i niewielkiego dziedzińca, na środku którego znajduje sie głęboka na 57 m studnia. Na mnie zamek zrobił wrażenie bardzo kompaktowego, podobały mi się liczne przejścia, wąskie korytarzyki i skomplikowane rozmieszczenie pomieszczeń.



Około południa ruszamy dalej na północ, w kierunku miasta Braszów, które jest stolicą tego regionu. Wybieramy drogę przez słynny kurort narciarski Poiana Brasov. Aby się tam dostać musimy pokonać 10 km podjazdu. Widoki są ładne. Na górze zjadamy ciorbę, oglądamy zielony o tej porze roku stok narciarski. Zjazd z góry oferuje piękny widok na panoramę miasta.







Po dotarciu do Braszowa odszukujemy nasz hostel, po czym wyruszamy na miasto, Bogumił chce obejrzeć mecz mundialowy Francja-Niemcy, a my chcemy coś dobrego zjeść. Najpierw kręcimy się po rynku, spacerujemy wokół czarnego kościoła, robimy fotki. Stare miasto jest bardzo ładne, klimatem porównywane do Krakowa.




powrót