Rankiem wyjeżdżam bardzo wcześnie, przez ponad dwie godziny pedałuję, na szczęście lekko z górki, w stronę Starego a potem Nowego Sącza, wdychając tony spalin i przeżywając chwile grozy gdy mijają mnie TIR-y – nie polecam tej drogi rowerzystom, ale niestety nie da się inaczej, by dostać się w Beskid Niski. W Starym Sączu zatrzymuję się na bardzo ładnym rynku by odsapnąć i uzupełnić co nieco zapasy żywieniowe. W końcu dojeżdżam do drogi na Jamnicę. Trochę pada. Łapię wiatr w żagle – wieje z zachodu, idealnie w kierunku w którym jadę. Mijam urokliwe wioseczki. To już Beskid Niski, wzgórza, łąki, lasy. W Boguszy fotografuję cerkiew św. Dymitra.

Tego dnia zobaczę ich jeszcze kilka. Droga wiedzie cały czas pod górę. Podczas zjazdu znowu dopada mnie deszcz. Kończę we Florynce na przystanku autobusowym z powybijanymi bocznymi szybami, na szczęście zachowany daszek chroni mnie przed deszczem. W Brunarach mijam cerkiew św. Michała, a w Czarnej kolejną cerkiew św. Dymitra.

Nad jeziorem w Ujściu Gorlickim robię sobie przerwę na jedzenie. Pogoda poprawia się i nie zanosi się już na deszcz. Po posiłku ruszam w dalszą drogę. Podziwiam piękną cerkiew grekokatolicką św. Paraskewii w Kwiatoniu.

Jest to kolejna cerkiew należąca do szlaku architektury drewnianej. Do Smerekowca dojeżdżam dość wcześnie, jest dopiero 17. Postanawiam jednak zatrzymać się tu na noc, gdyż dalsza droga wiedzie przez lasy i nie wiem czy znajdę tam miejsce do spania. Wjeżdżam na pierwsze podwórko, do którego prowadzi tabliczka NOCLEGI. Przyjmuje mnie miła pani, oferując bardzo tani pokój. Dodatkowo właścicielka oferuje mi domowy obiad w niewielkiej cenie. Zajadam się nim w kuchni przy miłej pogawędce.